Warta Poznań i jej słodko-gorzka przyszłość


Warta Poznań pokonała w poniedziałek 5:2 Stal Mielec, od przyszłego sezonu wraca do Poznania, ale niestety, ma szereg innych, bardzo dużych zmartwień

26 kwietnia 2024 Warta Poznań i jej słodko-gorzka przyszłość
Dariusz Skorupiński

Warta Poznań w 30. kolejce PKO BP Ekstraklasy będzie miała okazję zmierzyć się z Piastem Gliwice. „Zieloni” pomimo dwóch zwycięstw z rzędu wciąż muszą walczyć o utrzymanie, którego kwestia będzie otwarta aż do ostatniego gwizdka 34. serii zmagań – już chyba taki urok tej ligi. Zwycięstwa z Koroną Kielce, a w szczególności ze Stalą Mielec mogą napawać fanów optymizmem, jednak nawet jeżeli Warta znów się utrzyma, trzeba będzie odpowiedzieć sobie na ważne pytanie – co z tym klubem będzie się działo dalej?


Udostępnij na Udostępnij na

Warta Poznań gra ponad stan. Jej zasoby są skromne, mecze w tym sezonie rozgrywa w Grodzisku Wielkopolskim, zatem godzinę drogi od swojego matecznika. Klub od nowego sezonu ma wrócić do Poznania na Stadion Miejski. Stało się coś, na co bardzo długo czekała drobna, ale zakochana po uszy w Warcie ich brać kibicowska. Włodarze Warty w dalszym ciągu deklarują chęć rozbudowy stadionu przy Drodze Dębińskiej, by Warta mogła rzeczywiście wrócić do swojego domu na Wildzie. Wszystko to napawa optymizmem, ale problemów wciąż nie brakuje.

Nie jest kolorowo

Pieniędzy na wielkie nazwiska niestety nie ma, pojawiają się głosy o zaległościach z wynagrodzeniami, a na domiar złego latem „Dumę Wildy” opuści Dawid Szulczek. Ekstraklasa nie jest jednak tożsama z żadnymi, logicznymi zasadami. W takich warunkach Warta notuje drugie zwycięstwo z rzędu, strzela pięć goli Stali Mielec, a Adam Zrelak strzela co najmniej jakby nazywał się Johan Cruyff.

Terminarz Warty Poznań także nie wygląda dobrze. Przed podopiecznymi Szulczka spotkania z Piastem Gliwice, Widzewem Łódź, Puszczą Niepołomice, Legią Warszawa i Jagiellonią Białystok. Lepiej od dna odbijać się w Gliwicach, niż robić to przeciwko Legii, czy w Białymstoku, bowiem wiele wskazuje na to, że właśnie te dwa zespoły będą się bić do końca sezonu o europejskie puchary i tytuł Mistrza Polski.

Z perspektywy ostatnich meczów, gra wygląda naprawdę obiecująco. Spotkanie ze Stalą Mielec pokazało, że zespół jednak stać na strzelanie więcej niż dwóch goli na mecz. Gdyby poza Adamem Zrelakiem w optymalnej formie był także Kajetan Szmyt, którego sprzedaż mogłaby nieco pogrubić zawartość portfela Warty Poznań, dziś w Poznaniu byłoby zapewne dużo spokojniej.

Szmyt bez formy, Zrelak jak Messi

Jedną z ostatnich misji trenera Dawida Szulczka powinno być przypomnienie Szmytowi jego najlepszych czasów. To ważne zarówno z punktu widzenia walki o utrzymanie, jak i finansowej przyszłości klubu. Obecnie skrzydłowego łatwo schować do kieszeni, nie notuje asyst, brakuje w jego grze tej fantazji i wysokiej jakości technicznej, którą jeszcze nie tak dawno mogliśmy podziwiać. Ostatni gol? Mecz z Rakowem na otwarcie rundy wiosennej. Asysta? W tym roku brak. Oczywiste jest to, że liczby nie grają, ale będąc skrzydłowym, pompują trochę wartość zawodnika.

– Mamy świadomość, że potrzebujemy jeszcze kilku punktów do utrzymania. Cieszyliśmy się ostatnim zwycięstwem, ale nie mamy takiej mentalności, żeby trzeba było kogoś sprowadzać na ziemię — zdradził Dawid Szulczek na przedmeczowej konferencji prasowej

Póki co trzeba jednak liczyć na dużo pewniejszego Adama Zrelaka, który władował trzy gole przeciwko Stali Mielec. Wszystko wskazuje na to, że po absencji spowodowanej kontuzją wreszcie wraca do świetnej dyspozycji. Wydaje się, że może cieszyć się ogromnym zaufaniem trenera Szulczka. Nic dziwnego, bo Stal Mielec to klub niepozorny. Z jednej strony wydaje się być łatwy do pokonania, ale jednak z tym zespołem wielu snajperów klubów ze ścisłej czołówki męczy się niemiłosiernie. A tutaj lekką nogą ustrzelony hattrick.

– Argentyna bez Lionela Messiego nie byłaby mistrzem świata. Dla nas Adam Zrelak jest jak Messi dla Argentyny – wychwala słowackiego snajpera trener Dawid Szulczek.

Kłopoty z wypłacalnością

I choć dyspozycja Adama Zrelaka i całego klubu na razie może pozytywnie nastrajać kibiców „Zielonych”, to wciąż jest jedna, paląca kwestia. Zaległości z wynagrodzeniami. Według informacji przekazywanych przez „Głos Wielkopolski” od dwóch miesięcy pieniędzy nie otrzymują piłkarze, pracownicy oraz administracja klubowa. Przy całym sentymencie do tego wyjątkowego i urokliwego klubu, niewypłacanie pensji to rzecz niedopuszczalna.

Oczywiście działalność na rzecz jakiegoś klubu piłkarskiego, to również pewna forma oddania barwom klubowym, kibicom, ale wciąż to nie wolontariat, a praca. Tak jak piętnowaliśmy Lechię Gdańsk, czy Wisłę Kraków, gdy te nie wypłacały pensji swoim piłkarzom, tak Warta Poznań nie może mieć taryfy ulgowej z racji swojego, nie ukrywajmy, unikatowego charakteru.

Dawid Szulczek odchodzi

Bo ciężko znaleźć drugi taki klub, który przy tak niewielkich zasobach, co roku utrzymuje się w lidze i teraz ma szansę na powtórzenie tego sukcesu. Pytanie tylko, co dalej? Dawid Szulczek opuści klub. W roku 2021, gdy Szulczek obejmował stery, nazywano go „polskim Julianem Nagelsmanem”. Dokonywał cudów, doskonale wykorzystywał maksimum atutów swojego zespołu, tak wytrenował grę defensywną, że nieraz nawet wielkie kluby miały ogromne problemy z przejściem tego zielonego muru ustawionego przed polem karnym chwilę po strzeleniu bramki rywalom.

W taki sposób Warta lubiła dowozić trzy punkty. Nie jest to może najprzyjemniejsze dla oka, ale takie kluby muszą grać w określony sposób. Nie ma tutaj gwiazd światowego formatu, do Grodziska trafia jednak margines ekstraklasy. Szulczek jednak nikogo nie skreślał, tylko był, jest i zapewne będzie głośno i wyraźnie mówił o ciężkiej pracy, która potrafi wyciągnąć nawet przeciętniaków na naprawdę wysoki poziom.

Misiura nowym trenerem?

W kuluarach mówi się, że nowym trenerem Warty Poznań ma zostać Mariusz Misiura. Obecnie trenuje on Znicz Pruszków. Oczywiście z oceną tego wyboru i dokładnym przedstawieniem portretu tego szkoleniowca warto wstrzymać się do oficjalnych komunikatów, ale jeżeli rzeczywiście Misiura przejąłbym trenerski fotel po trenerze Szulczku, Warta pokazałaby, że ze swoją polityką idzie w zaparte.

– Wróciłem do Polski nie po to, żeby po prostu tutaj być. Spędziłem lata na nauce poza krajem, żeby móc wrócić i pokazać, że da się u nas grać w piłkę inaczej i robić przy tym wyniki.deklaruje Misura w rozmowie z Weszło.

Mariusz Misiura w swoim CV ma między innymi Real Madryt. Ze Zniczem Pruszków wszedł do 1. ligi, a teraz utrzymuje się w niej, choć wielu spisywało jego klub na straty. Sztuki trenowania uczył się za granicą, więc jest wolny od wirusa „polskiej myśli szkoleniowej”, który od dawien dawna jest zmorą rozwoju polskiej piłki nożnej.

Utrzymać się, zdobyć pieniądze i być wypłacalnym

Warta Poznań musi się utrzymać, sprzedać Szmyta, pamiętać o wypłacalności. Łatwo się pisze, dużo trudniej wszystko zrobić. Przed „Dumą Wildy” wyzwanie ogromne, być może największe od samego początku ich przygody z ekstraklasą. Wciąż, jednak chce podążać tą niekonwencjonalną drogą – lepiej, by przejawiała się ona w zatrudnianiu trenerów z innym od standardowego spojrzeniem na grę niż niewypłacaniu pieniędzy pracownikom i piłkarzom.

Warta Poznań to najstarszy klub w swoim mieście. Kawał historii piłki nożnej w Wielkopolsce. Dobrze by było, gdyby ta historia nie odeszła w niepamięć przez parę złych kroków zarządu klubu, czy bezsensowny spadek z ligi. Miło będzie zobaczyć, jak Warta wraca do Poznania – wzruszenie fanów tego klubu będzie widokiem bezcennym, czymś, za co kochamy ten sport.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze